Jak ptak w złocistej halli…
Ktoś się zaśmieje, ktoś inny stwierdzi: „Przesada…”. Być może ktoś jeszcze się zamyśli, a ktoś powie, że tak czuł od dawna. Owszem, istnieją miłośnicy Tolkiena, których fascynacja nie ogranicza się tylko do bycia fanem. Są tolkieniści, którzy wierzą, że J.R.R. Tolkien żyje, że grób na Cmentarzu Wolvercote na północy Oksfordu nie jest kresem tego niezwykłego mężczyzny. Wierzą oni, że Ronald Tolkien przebywa teraz „w niebie”, czy – jak powiedziałyby elfy – Erumandë ‚w siedzibie Boga’*. Ikona, która towarzyszy mojemu felietonowi, to dzieło ojca Roberta Lentza, franciszkanina z USA. Jest ona wyrazem prywatnego kultu, który nie musi być wcale niczym niezwykłym wśród miłośników oksfordzkiego pisarza. Jeżeli zaś powstają takie ikony, towarzyszy im na pewno modlitwa o wstawiennictwo Profesora, który zapewne jest tam, gdzie „patrzy się w niebo szersze i bardziej błękitne i idzie się wyżej, coraz wyżej, w Góry”.** Prywatny kult, ikony, modlitwa z prośbą o wstawiennictwo – czy to wszystko prowadzi ku procesowi beatyfikacyjnemu J.R.R. Tolkiena? Zapewne nie. Nie ma chyba dziś takiej potrzeby i takiego dążenia. Czas zaś pokaże, czy kult tego prawdopodobnego świętego rozwinie się czy zaniknie. W każdym razie mamy tę piękną ikonę Profesora, który ćmi swoją fajeczkę w boskim, wiecznym, najszczęśliwszym Teraz – w niebie, którego dalekim echem były tak pięknie opisane w książce złote lasy Lórien; złote tło ikon bizantyjskich jest symbolem wieczności, w której żyje święty.
Jest taka piękna metafora ludzkiego życia, którą opisano w świętych tekstach Północy. Oto stoi drewniana halla, germańska długa chata, otoczona ciemnościami nocy. W halli goreje palenisko, które rozjaśnia wnętrze tego pomieszczenia. I oto ptak samotny wpada do wnętrza, przelatuje szybko na drugi jego kraniec i odlatuje przez okienko ponownie w mrok. Podobieństwo ludzkiego żywota. Halla to świat***, ptak to śmiertelnik, lot ptaka to życie doczesne. Jeżeli istnieją elfy, istoty takie, jak te opisane przez Tolkiena, to nie one są nieśmiertelne, a ludzie. Bo nieśmiertelność elfów jest tak naprawdę długowiecznością, która trwać będzie tak długo, jak długo trwa świat. Człowiek zaś jest w świecie tylko przechodniem, wolnym ptakiem, który przybywa z nieznanego i w nieznane odchodzi****, ale jest nieśmiertelny, wolny od przeznaczeń ziemi i okowów „kręgów świata”. Tu los tolkienowskich Śmiertelników, przechodniów i pielgrzymów w świecie doczesnym, spotyka się z losem ludzi w myśli chrześcijańskiej.
Motyw wędrówki, pielgrzymowania, nieustannej gotowości do drogi jest jednym z clue tolkienowskiego eposu. Najszlachetniejsi bohaterowie to pielgrzymi, wciąż podróżujący wędrowcy – jak Gandalf „Szary Pielgrzym”, Aragorn z wędrownego ludu Dúnedainów Północy i in. – a grzech najczęściej dotyka tych, którzy osiedli na dobre „na tej ziemi” i za bardzo zadomowili się w Ardzie – na przykład mieszkańców Númenóru. Gdy człowiek zapomina o tym, że jest tylko przechodniem na tym świecie, szybko traci poczucie rzeczywistości. W bogactwie, sztucznym przedłużaniu młodości, dbaniu o sprawy doczesne próbuje stłumić wpisaną w ludzką naturę potrzebę wędrówki.
Gdy jesienna melancholia budzi nas do poszukiwania sensu, gdy w powodzi złotych liści i potokach srebrnego deszczu wędrujemy pod niebiosami Śródziemia, zastanówmy się nad życiem jako wędrówką. I poprośmy wytrawnego piechura, człowieka, którego „czekała długa podróż”*****, a który swoją drogę już zakończył u ostatecznego Celu, u Tego-Który-Jest-Początkiem-I-Końcem, o wsparcie w naszym życia wędrowaniu…
_______________________________
* Z quenejskiego przekładu modlitwy Ojcze nasz – przekładu tego dokonał sam Profesor Tolkien.
** Fragment opowiadania Liść, dzieło Niggle’a, Wydawnictwo Zysk i S-ka, str. 101.
*** Bardzo podoba mi się etymologia naszego słowa świat, które wywodzi się z tego samego źródła, co określenie światła. Świat to domena światła, które widzimy po raz pierwszy przy urodzeniu i po raz ostatni na łożu śmierci.
**** „Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 List św. Pawła do Koryntian 2,9)
***** Metafora śmierci w Liściu, dziele Niggle’a J.R.R. Tolkiena.
Kategorie wpisu: Eseje tolkienowskie
3 Komentarzy do wpisu "Jak ptak w złocistej halli…"
Galadhorn, dnia 17.09.2008 o godzinie 22:54
A swoją drogą czy ktoś pamięta, gdzie w literaturze Północy pojawia się porównanie życia ludzkiego do lotu ptaka w halli? Szukałem w źródłach i nic nie znalazłem.
Arganthe, dnia 18.09.2008 o godzinie 21:31
To z relacji Bedy Czcigodnego o nawróceniu Edwina z Northumbrii. A tekst jest tutaj
: http://www.ucalgary.ca/UofC/eduweb/engl401/texts/edfram.htm.
Galadhorn, dnia 18.09.2008 o godzinie 21:48
Arganthe, jesteś wielka! Serdeczne Ci dzięki. Tekst OE z przyjemnością zanalizuję po powrocie. Metafora jaskółki przelatującej przez rozświetloną halę ukazuje życie takim, jakim widzieli je mieszkańcy Śródziemia, prawda? Chrześcijanin wie – dzięki Dobrej Nowinie, której zawierza – nieco więcej o tym, co na zewnątrz.
W nocy wyruszam do „Grodu Edwina”, czyli do Edynburga
Pozdrowienia.
Zostaw komentarz