σπέρμα ζητεῖν, czyli o szukaniu Słowa na siłę…
Źródło: blog Undómë ar tindómë (Lómendil)
Znakomity blog Marcina „Lómendila” Morawskiego to miejsce, do którego warto zaglądać. Tolkienista znajdzie tam od czasu do czasu prawdziwe tolkienistyczno-filozoficzne perły – jak omawiany tekst, który świadomie lub nieświadomie, jest nawiązaniem do artykułów, o których pisaliśmy w wiadomości pt. „Tolkienowska ewangelizacja?”. Lómendil – chrześcijanin, filolog i miłośnik Tolkiena – pisze o pojęciu logos spermatikos i o praeparatio evangelica w kontekście mitów pogańskich i baśni – także w ich nowoczesnej formie opowieści z gatunktu fantasy. Czytamy w eseju o tym, jak szukanie rozsianego Logosu, obecności jedynego Boga, czasami przyjmuje karykaturalną formę, kiedy staje się szukaniem na siłę wszystkiego, co da się podciągnąć pod chrześcijaństwo i Ewangelię w dziełach fantasy i science fiction. Lómendil swoich czytelników odsyła w tym miejscu do jakże ważnego eseju Tolkiena O baśniach. I pisze:
Wieża, z której widać morze, rozbierana jest na kamienie, żeby przywołać inne porównanie Tolkiena. A już przy nim zostając: to prawda, że sam Tolkien twierdził, iż Władca Pierścieni jest dziełem religijnym, katolickim – ale jednocześnie czuł wstręt do wszelkiej alegorii, którą z takim upodobaniem i uporem maniaka uprawiają współcześni poszukiwacze rozsianego Słowa. Religia jest we Władcy nieobecna, niewidzialna, jest jak podziemna rzeka wśród gór. Nikt normalny nie będzie rozwalał gór po to, żeby tę rzekę zobaczyć. Ten, kto umie patrzeć, kto umie myśleć, kto umie czuć – pozna, że rzeka płynie głęboko pod górami, nie przestając zachwycać się ich pięknem, i nie próbując za wszelką cenę dostać się do rzeki. Pewne słowa bardziej przemawiają wtedy, kiedy pozostają milczeniem, kiedy je przeczuwamy, kiedy dotykają naszych serc. Elfom drogie jest światło gwiazd, ów półmrok, undómë, zmierzch, w nim dostrzegają więcej piękna niż w pełnym blasku słońca. Zmorą współczesności jest rozłożyć wszystko na kawałki, żeby zobaczyć, jak to działa. Kto psuje jakąś rzecz, żeby lepiej poznać jej istotę, ten zbacza ze ścieżek mądrości, powiedział do Sarumana Gandalf. Wielu dzisiaj piszących o fantasy i science fiction, i fiction w ogóle, zboczyło ze ścieżek mądrości, a przy okazji zabili wiele, wiele piękna w tym i tak brzydkim świecie.
Warto przeczytać cały tekst Lómendila (tutaj). Pod koniec autor bardzo obrazowo tłumaczy, czym jest baśń i jak ważną pełni ona rolę. I że baśni nie wolno mylić z bajką!
Kategorie wpisu: Eseje tolkienowskie, Tolkienowski internet
5 Komentarzy do wpisu "σπέρμα ζητεῖν, czyli o szukaniu Słowa na siłę…"
TAO, dnia 05.01.2012 o godzinie 10:10
Generalnie zgadzając się z Lomendilem (mnie też irytuje „namiętne” i prostackie doszukiwanie się wszędzie elementów chrześcijańskich lub – częściej – antychrześcijańskich) z jednym zgodzić się nie mogę. Bowiem z tego, że Tolkien sprzeciwiał się alegorycznej interpretacji swych głównych dzieł i że nie podobało mu się alegoryzowanie, jakie uprawiał C.S.Lewis, nie wynika by „czuł wstręt do wszelkiej alegorii”. Alegorie mogą być bardzo różne, niekoniecznie muszą też służyć ukrytemu przekazowi religijnemu. Sam Tolkien jest też autorem dwu opowieści jednoznacznie (i świadomie) alegorycznych: „Liścia” i „Kowala”; w tej pierwszej mamy wyraźną alegorię religijną, której nie trzeba szukać, przeciwnie – trzeba wysiłku, by jej nie dostrzec (aczkolwiek niektórym krytykom się to udało).
I jeszcze jedno: to jednak nie „religia” jest „podziemną rzeką” (kapitalna metafora!) Śródziemia, ale Bóg, Jego obecność i działanie. Religia jest zjawiskiem społecznym i nie może być niewidzialna, „bezobjawowa”; działanie Boga – owszem, może i często jest, także w naszym świecie.
Torp, dnia 05.01.2012 o godzinie 14:07
Jeśli chodzi o tą metaforę – „podziemna rzeka”, sądzę, że autor „ściągnął” ją z Wielkiej Improwizacji:
Samotność – cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi?
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,
Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?
Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi:
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;
Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,
A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,
Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.
Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów dociek,
Gdzie pędzi, czy się domyślą? –
Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy,
Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach;
Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy,
Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach,…
Tym samym owa „podziemna rzeka” to nie religia ani Bóg tylko przekaz autora, jego myśl. W przeciwieństwie jednak do Tolkiena Konrad z III cz. „Dziadów” pragnął aby jego myśl, przekaz był wprost zrozumiały dla wszystkich i ubolewał nad tym, że nikt nie może tej myśli pojąć.
dagobert, dnia 06.01.2012 o godzinie 23:20
Lomendil mógł też napisać o lesie i korzeniach pijących podziemną wodę (i ich wyrwaniu by je pokazać i powiedzieć i widziecie! ma korzenie a nie mówiłem itd.). Ale rozumiem, bo góry są (wg mnie) bardziej tolkienowske od lasu.
Porównanie do rozbicia wieży z powrotem na kamienie (zepsucie rzeczy) też trochę chybia (pewnie w takim stopniu jak każda alegoria także poniższa).
Wg mnie w tym miejscu trzeba oddać wielu tzw. tolkienowskim ewangelizatorim, że nie wskazują na kamienie pod stopami Tolkiena stojącego na wieży tylko na morze, na które patrzy.
I kiede mówię (powiedzmy jako „liberał” tolkienowski):
„ale ładna i wysoka wieża”
dodają: „a wiesz, że zbudowana żeby oglądać morze?”
a ja na to: „jakie morze?”
a oni: „byłeś na wieży i nie widziałeś morza?”
ja na to: „no słyszałem coś jakby szum w oddali”
a oni: „no to widocznie nie byłeś dosyć wysoko (jak my)” i dawaj ciągnąć na górę:)
wot alegoria …
Galadhorn, dnia 06.01.2012 o godzinie 23:27
Łał, Dagobercie! Dziękuję Ci za to piękne rozwinięcie alegorii! Rety, otwarłeś mi oczy! Super!
P.S. A zauważyliście, że dałem Wam na dziś (Epifania) grafikę przedstawiającą Mędrców w Betlejem z anglosaskiej Szkatułki Franksa, ozdobionej runami, wykonanej z kości wieloryba? Jej oryginał oglądać można w Muzeum Brytyjskim…
dagobert, dnia 06.01.2012 o godzinie 23:46
żeby nie było za różowo
to w sumie miałem dopisać: „jak lubicie morze to idźcie popływać (tylko się nię utopcie!) ja postoję na wieży i posłucham”
Zostaw komentarz